Strona główna » SeniorNiusy » Opieka długoterminowa w Polsce: to już nie kryzys, lecz początek zapaści

Opieka długoterminowa w Polsce: to już nie kryzys, lecz początek zapaści

|

|

Na skróty

Konferencję „Opieka długoterminowa w Polsce – dzisiaj i jutro” zorganizowała Koalicja „Na pomoc niesamodzielnym”. Stanowiła ona kontynuację publicznej debaty na temat aktualnego stanu i przyszłości opieki długoterminowej w Polsce, rozpoczętą w listopadzie 2019 roku, kiedy odbyła się pierwsza edycja konferencji. Tegoroczną, czwartą już edycję, zorganizowano pod hasłem „Demograficzna srebrna era. Co dalej z opieką długoterminową?”.

„Kryzys grecki” w kadrach medycznych i opiekuńczych

Z danych przedstawionych przez dr. Pawła Łuczaka, adiunkta w Katedrze Pracy i Polityki Społecznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, rysuje się dramatyczna sytuacja opieki długoterminowej w Polsce. Wystarczy przeanalizować udział osób zatrudnionych w sektorze opieki długoterminowej wśród wszystkich pracujących w krajach Unii Europejskiej. – W Skandynawii odsetek ten wynosi 7,1 proc. Polska zajmuje czwarte miejsce od końca z wynikiem 1,1 proc. – stwierdził dr Paweł Łuczak.

Jeszcze gorzej wypadamy w zestawieniu dotyczącym liczby osób zatrudnionych w opiece długoterminowej – Polska zajęła w nim przedostatnie miejsce. Gorsza od nas jest tylko Grecja, stąd to, co dzieje się w kadrach medycznych i opiekuńczych w Polsce nazwano „kryzysem greckim”. 

W opinii dr. Pawła Łuczaka wniosek jest oczywisty: mamy zbyt niski poziom zatrudnienia w sektorze opieki długoterminowej i należy go zwiększyć. Pytanie tylko, w jaki sposób?

Z informacji przedstawionych przez Zofię Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, wynika, że mamy w Polsce tylko 244 tys. aktywnych zawodowo pielęgniarek i 28 tys. położnych. Kwalifikacje do pracy w opiece długoterminowej posiada około 120 tys. pielęgniarek, ale chętnych do pracy w tym sektorze jest coraz mniej – pielęgniarki wolą zatrudnić się w szpitalach. 

W tym roku wydano 6200 praw wykonywania zawodu absolwentom kierunku pielęgniarstwo i położnictwo różnych uczelni. Pracę w zawodzie podjęło tylko 60 proc. z nich. Co roku z zawodu odchodzi ok. 10 tys. pielęgniarek i położnych. Aby zasypać lukę pokoleniową, która narasta od lat, taka sama liczba powinna wchodzić do zawodu. Niestety tak się nie dzieje – stwierdziła Zofia Małas.

Problemu kadrowego nie rozwiązał napływ imigrantów z Ukrainy. Łącznie zarejestrowanych jest tylko 900 pielęgniarek z tego kraju, z czego 300 przebywa w Polsce już od dłuższego czasu i u nas ukończyły studia.

W opinii dr. Pawła Łuczaka powinniśmy kształcić dwa razy więcej pielęgniarek niż ma to ma miejsce obecnie. W przeciwnym razie czeka nas już zapaść. A jak wyglądają polskie realia? Z danych Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych wynika, że w Polsce na 1000 mieszkańców przypada tylko 5 pielęgniarek, podczas gdy średnia europejska wynosi prawie 10. To zawód mocno deficytowy, co widać na każdym kroku. – Pielęgniarka środowiskowa jest jak yeti – wszyscy o niej słyszeli, ale nikt jej nie widział. To dowód, że system nie działa – opisał obrazowo Grzegorz Baranowski, dyrektor Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Katowicach.

Prof. Piotr Błędowski już rok temu wskazał, że wzrost zatrudnienia w opiece długoterminowej można uzyskać poprzez podniesienie prestiżu tego zawodu, co wiąże się m.in. ze zwiększeniem poziomu wynagrodzeń. Do tego jednak potrzebne są rozwiązania systemowe, a nie tylko ustawowe podniesienie wynagrodzeń minimalnych, na sfinansowanie których świadczeniodawcom zabraknie po prostu środków. W Skandynawii, na co zwrócił uwagę dr Paweł Łuczak, kadry medyczne i opiekuńcze w opiece długoterminowej traktuje się jako część infrastruktury społecznej, ważnej nie tylko dla osób korzystających z takich usług w danym momencie. Według niego w praktyce należy to rozumieć jako akceptację ponoszenia kosztów, współpracę pomiędzy kadrą profesjonalną a osobami, które zajmują się opieką w wymiarze nieformalnym (m.in. wolontariuszami) oraz w wymiarze stabilnego źródła finansowania.

Dramatyczna sytuacja w pielęgniarskiej opiece domowej

Szczególnie dramatyczna sytuacja jest w pielęgniarskiej opiece długoterminowej domowej (PODD). 

W Polsce nie funkcjonuje system opiekuńczy dla pacjentów niesamodzielnych. Widzimy to z perspektywy lekarzy rodzinnych – dodała Agnieszka Jankowska-Zduńczyk, prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. 

W sytuacji, gdy nie można liczyć na pomoc społeczną, z której ze względu na głodowe pensje masowo uciekają pracownicy, to właśnie na barkach rodzin opiera się często opieka nad osobami niesamodzielnymi. Wymaga to dostosowania do ich potrzeb łazienki, kuchni i innych pomieszczeń, odpowiedniego umeblowania, zakupu lub wypożyczenia łóżka, materaca, podnośnika i innego sprzętu niezbędnego do  zapewnienia komfortu i bezpieczeństwa zarówno osobie wymagającej wsparcia, jak i osobom, które jej tego wsparcia udzielają. 

Pozytywnym wyjątkiem są jedynie wyroby medyczne wydawane na zlecenie, refundowane z budżetu państwa. W opinii Patryka Suchardy, Public Affairs and Regulatory Manager w Essity, wprowadzenie limitów refundacyjnych, które zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2023 roku, należy ocenić pozytywnie, aczkolwiek warto pamiętać, że producenci muszą się mierzyć z niespotykanym od kilkudziesięciu lat wzrostem cen na surowce. Przykładem są m.in. wyroby chłonne – wzrost cen poszczególnych składników niezbędnych do ich produkcji znacznie przekroczył poziom aktualnej inflacji.

Nie zawężajmy kryteriów kwalifikacji do domowej wentylacji mechanicznej!

Taki apel wybrzmiał ze strony ekspertów podczas panelu dyskusyjnego poświęconego wentylacji mechanicznej pacjentów w warunkach domowych. To odpowiedź na kierunek prac prowadzonych przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji nad nowym modelem opieki nad osobami z przewlekłą niewydolnością oddechową, zgodnie z którym kwalifikacja pacjentów do wentylacji mechanicznej w warunkach domowych powinna odbywać się wyłącznie w szpitalnych oddziałach pulmonologicznych. 

Takie podejście spotkało się z negatywnym stanowiskiem wszystkich uczestników debaty, w tym dwóch pulmonologów – prof. Janusza Milanowskiego z Katedry i Kliniki Pneumonologii, Onkologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i dr. Jacka Nasiłowskiego, kierownika poradni domowego leczenia tlenem przy Klinice Chorób Wewnętrznych, Pulmonologii i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz neurologa dr. Andrzeja Opuchlika z Kliniki Neurologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W ich zgodnej opinii kwalifikacja pacjenta do domowej wentylacji mechanicznej powinna odbywać się zarówno na poziomie oddziałów szpitalnych (pulmunologicznych, wewnętrznych, neurologicznych, anestezjologii i intensywnej terapii, medycyny paliatywnej i pediatrycznych), jak i w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Za taką koncepcją, jak dowodzili, przemawia przede wszystkim niedostateczna liczba oddziałów pulmonologicznych i pulmonologów oraz rachunek ekonomiczny. – Pacjenci hospitalizowani w innych niż pulmonologiczne oddziałach zostaną pozbawieni możliwości kwalifikacji do domowej wentylacji mechanicznej, a my wszyscy zapłacimy za to dużo większy rachunek ekonomiczny i społeczny – ocenili.

Reprezentujący Ogólnopolski Związek Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej Michał Kowalski poinformował, że minister zdrowia ma już gotowy nowy model specjalistycznej opieki nad pacjentem wentylowanym mechanicznie nieinwazyjnie (z wykorzystaniem połączonej z respiratorem maski zakładanej na nos lub na nos i usta), przygotowany przez AOTMiT. Miałby on być oparty na nowoczesnych technologiach, m.in. na telemonitoringu. Taki model zaakceptowały wszystkie uczestniczące w konsultacjach środowiska medyczne: pulmonologiczne, anestezjologiczne i neurologiczne. Poparli go również świadczeniodawcy i pacjenci, co potwierdziła podczas konferencji wiceprezes Stowarzyszenia Pacjentów na Rzecz Wentylacji Domowej JEDNYM TCHEM! Elżbieta Szlenk-Czyczerska. 

W opinii uczestników dyskusji zapowiadane przez resort zdrowia zmiany w modelu opieki pacjentów z niewydolnością oddechową nie mogą się odbyć kosztem wentylacji mechanicznej w warunkach domowych. –W ostatnich latach intensywnie wzrasta zapotrzebowanie i powszechność leczenia za pomocą domowej wentylacji mechanicznej. Trend ten występuje zarówno w Polsce, jak i całej Europie – przypomniał prof. Janusz Milanowski. Wczesne zastosowanie nieinwazyjnej wentylacji mechanicznej, przed wystąpieniem ciężkiej kwasicy oddechowej, daje – jak podkreślił specjalista – szansę na zmniejszenie śmiertelności, uniknięcie intubacji, zmniejszenie ryzyka niepowodzenia leczenia i skrócenie czasu hospitalizacji. – Jedną z najważniejszych zalet wentylacji nieinwazyjnej jest zmniejszenie lub nawet likwidacja przewlekłego zmęczenia i możliwość – w godzinach pomiędzy okresami wentylacji – powrotu do pełniejszej lub nawet normalnej aktywności życiowej – dodał. 

Nie myślimy o przyszłości, a to obróci się przeciwko nam wszystkim

W trakcie debat wielokrotnie słychać było, że polskie społeczeństwo nadal nie zdaje sobie sprawy ze skali kryzysu, w jakim tkwi opieka długoterminowa i jak bardzo będzie to odczuwalne w kolejnych latach, szczególnie dla osób mniej zamożnych. Dr Zofia Szweda Lewandowska z Instytutu Gospodarstwa Społecznego SGH w Warszawie podsumowała taką postawę jednym zdaniem: Nie myślimy o przyszłości, reagujemy dopiero po incydencie. 

W opinii Magdaleny Osińskiej-Kurzywilk, prezes Koalicji „Na pomoc niesamodzielnym”, jesteśmy społeczeństwem niegotowym do etapu starzenia się. Jeżeli to się szybko nie zmieni to wszyscy zapłacimy wysoką cenę. Dotyczy to w szczególności osób najuboższych oraz zamieszkałych w małych miasteczkach i wsiach – podsumowała.

Jak podobał Ci się ten artykuł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.